Niedługo będzie rocznica naszego poznania, to już cztery lata... Poznaliśmy się, jak to bywa często, przypadkowo, w gronie osób nam mało znanych. Nasze spotkania z początku były właśnie w gronie osób nam obcych, ale których poznawaliśmy z biegiem czasu, po jakimś czasie spotkania nasze bywały... bardziej intymne i sam na sam, opowiadałaś o swojej pracy, domu, marzeniach.
Poznawaliśmy się coraz lepiej i lepiej, czułem się przy tobie dobrze, wiedziałem, że masz chłopaka i dlatego trzymałem dystans (tak mi się wydawało). Byłaś szczęśliwa z nim, a on był zazdrosny, dowiedział się o mnie i kazał ci wybierać, ON albo JA, twój wybór był do przewidzenia, na pożegnanie napisałaś do mnie list, przy czytaniu gopłakałem, odczułem bardzo mocno, jak mi ciebie brakuje i że chciałbym być z tobą przez całe życie. Co rano budzić się przy tobie, a wieczorem zasypiać obok Ciebie.
Żyłem nadzieją, że jeszcze kiedyś ciebie zobaczę, ale po kilku miesiącach moja nadzieja była coraz mniejsza, aż wreszcie zapomniałem o Tobie. Pewnego dnia się odezwałaś i wróciło wszystko, dla mnie te kilka miesięcy naszej rozłąki przestały istnieć.
Mówiłaś, że brakowało mi ciebie, dalej byłaś ze swoim chłopakiem (myślałem, że nadal jesteś szczęśliwa z nim). Spotykaliśmy się czasami, lecz teraz sam na sam i w tajemnicy, mieliśmy nawet hasło rozpoznawcze (taka zabawa w konspirację), powiedziałaś, żetak będzie bezpieczniej dla ciebie.
Nadszedł czas twojego rozstania z chłopakiem, a ja nie wiedziałem, czy się cieszyć czy martwić, nie mogłem tobie nic zaoferować oprócz mojej miłości, dlatego ukrywałem przed tobą moje uczucia. Nocami śniłem o tobie, a w dzień marzyłem na jawie, nie mogąc dłużej ukrywać tego, co czuję a zarazem nie ... ujawniając wszystkiego, co czuję zapytałem czy mogłabyś żyć z inwalidą, odpowiedziałaś, że nie, ale po namyśle, że mogłabyś się zakochać, ale nie żeby być na zawsze...
Spodziewałem się takiej odpowiedzi, ale co innego tak myśleć, a co innego to usłyszeć od osoby, bez której nie wyobrażałem sobie życia. Rozmawialiśmy dalej, dni mijały, a ja coraz częściej myślałem o tobie, po nocach cały byłem rozpalony i marzyłem, żeby się wpić w twoje słodkie małe usta, marzyłem żeby pieścić twoje piersi, łono lub tylko się przytulić i poczuć jak bije twoje serce w rytm mojego, poczuć zapach twoich włosów.
Poznałaś nowego chłopaka, a ja cierpiałem i zarazem cieszyłem się, bo widziałem szczęście w twoich niebieskich oczach, w których mogłem się zatracić, przestać istnieć. Twoje szczęście nie trwało długo, choć miałaś nadzieję, że tak będzie wiecznie, życie bywa nieprzewidywalne, zostałaś sama.
Powiedziałem, co czuje do ciebie, wyznałem miłość, lecz ty niestety powiedziałaś, że nie możesz mi dać tego czego oczekuję od ciebie, nie mogłaś mi dać miłości, której tak bardzo pragnąłem.
Starałem się nie myśleć o tobie jak o kobiecie, bez której nie mogę żyć, lecz jak o przyjaciółce, z którą mi się dobrze rozmawia, czasami mi to wychodziło a czasami nie, gdy przychodziły chwile... słabości, cały drżałem na myśl o tobie i czułem fizyczny ból, który przeszywał całe moje ciało i wtedy płakałem, łzy przynosiły mi ukojenie. Najgorsze było wyobrażanie sobie, że ktoś inny ciebie całuje, pieści twoje ciało, chłonie twój zapach, delektuje się twoim dotykiem.
Jak to w życiu bywa nie byłaś długo sama, cóż... Nauczyłem się żyć z myślą, że będąc przy tobie, nigdy nie będę z tobą. Coraz rzadziej myślę o tobie jak o pięknej kobiecie, cudownym uśmiechu, może się oszukuję, może nadal skrywam w podświadomości moje uczucia do ciebie, lecz co mi pozostaje?
Zerwać z tobą kontaktu nie potrafię, więc muszę się nauczyć z tym żyć i funkcjonować w miarę normalnie.
Nie wiem jak to będzie dalej... Możliwe, że się rozstaniemy, nie myślę co będzie 'jutro', jest 'dziś' i ty jesteś koło mnie, tak blisko, a tak daleko...
Autor : Rafał vel. Puma (10.08.2005)